Cechy współczesnego klienta polskiej kwiaciarni

/

Gdy mamy do czynienia z danymi statystycznymi odnoszącymi się do rynku kwiatowego, powinniśmy mieć na uwadze to, że należy podchodzić do nich z pewną ostrożnością i nie ma w tym wypadku znaczenia, czy chodzi o Polskę, czy o Europę.

Od czasu, w którym UE wprowadziła jednolity rynek, już samo ich gromadzenie staje się przecież trudnym zadaniem. Organy na co dzień zajmujące się statystykami, nie zawierają ich tak wiele, jak moglibyśmy tego oczekiwać, trudno dziwić się więc, że handel kwiatami w UE jest określany jako trudny do oszacowania. Również w Polsce niewiele instytucji może pochwalić się danymi, których wiarygodność nie budzi wątpliwości, choć jedną z nich jest bez wątpienia Biuro Kwiatowe Holandia.

To właśnie ono informuje nas o tym, że konsument europejski przeznacza w ciągu roku około stu euro na zakup kwiatów. Oczywiście, w przypadku statystycznego klienta polskiej kwiaciarni liczba ta jest zdecydowanie mniejsza. Gdy analizujemy szczątkowe dane dotyczące rynku polskiego możemy dostrzec, że począwszy od wejścia naszego kraju do UE, co miało miejsce w roku 2005, sprzedaż kwiatów i roślin rośnie o około 10 procent w skali roku.

Tym samym można szacować, że w roku 2012 wydatek przeciętnego Polaka na kwiaty wynosił w ciągu roku około 90 PLN. Wzrost ten związany jest przede wszystkim ze sprzedażą kwiatów przez markety, zaczynamy więc kupować je niejako przy okazji. Oczywiście, można zastanawiać się, jak skłonić polskiego nabywcę, aby robił większe zakupy, nie można jednak zapominać o tym, że czynnikiem decydującym jest w tym przypadku zasobność portfela. Jeśli więc Polacy będą zamożni, zasadne będzie oczekiwanie, że i na kwiaty zaczną wydawać więcej pieniędzy niż ma to miejsce obecnie.

Zmiany dotyczą nie tylko samych wydatków, ale i profilu klienta szeroko rozumianego rynku kwiatowego. Osoby, które poszukują tanich rozwiązań trafiają przede wszystkim do marketów, kwiaciarnie są zaś zarezerwowane dla osób, które oczekują oryginalnych rozwiązań i… indywidualnego podejścia. Często można przy tym odnieść wrażenie, że za wspomnianymi zmianami nie nadążają przede wszystkim same przedsiębiorstwa florystyczne. Nie brakuje kwiaciarni starających się konkurować z marketami cenowo, choć nie ma większych szans na to, że takie działanie zakończy się powodzeniem. O

czywiście, nie można nie zgodzić się z tym, że wkroczenie marketów na rynek florystyczny torpeduje działania podejmowane przez wiele kwiaciarni. Okazuje się jednak, że nigdy nie ma sytuacji tak beznadziejnej, aby nie dało się znaleźć z niej pozytywnego wyjścia. W tym wypadku kluczem do sukcesu jest przede wszystkim baczna obserwacja otoczenia i szukanie w nim miejsca idealnego dla nas. Współczesna kwiaciarnia nie może bazować n kwiatach w wazonach i floryście za ladą, straci bowiem szansę na przetrwanie.

Kiedyś należało cierpliwie czekać na klienta w sklepie i takie działanie można było uznać za wystarczające. Dziś nie ma już na to szans. Konieczne jest poszukiwanie sposobu na wyróżnienie się, tylko wtedy można bowiem liczyć na coś więcej niż tylko chwilowe i szybko przemijające zainteresowanie.